niedziela, 17 sierpnia 2014

Część szósta

                                                                 ~Klaus~

 Szczęście dopisywało mi jak nigdy dotąd. Już dziś wyjeżdżam do Nowego Orleanu, a Caroline Forbes razem ze mną! A ten pocałunek, którym ją obdarzyłem, był genialny. Ogromnie cieszyłem się, że postąpiłem w ten sposób. Kto wie, może posunąłem się trochę za daleko, jednak po zabiciu tylu osób ciężko wzbudzić we mnie poczucie winy tak delikatnym gestem.
 Caroline poprosiła mnie, abym dał jej trochę czasu na pożegnanie z przyjaciółmi. Nie potrafiłem jej odmówić. Wciąż nie docierało do mnie, że była w stanie tak po prostu ich wszystkich zostawić. Przez cały czas nurtowało mnie pytanie czy przyjacielem nazywa również Tylera Lockwooda. Na wszelki wypadek wolałem jednak nie zawracać tym głowy Caroline. Temat jej byłego chłopaka raczej żadnemu z nas nie będzie sprzyjał.
 Postanowiłem więc cierpliwie czekać na swoją ukochaną i cieszyć się tym co już osiągnąłem. A jak na tak krótki czas osiągnąłem naprawdę dużo. W końcu nazywam się Klaus Mikaelson.
                                                             
                                                               ~Caroline~

 Od pocałunku Klausa nie miałam w głowie nic innego. No, może poza tym, że owa hybryda ma zostać tatusiem. I tylko dlatego powraca do Nowego Orleanu zabierając mnie ze sobą. To wszystko było tak nieprawdopodobne, iż momentami miałam wrażenie, że to tylko sen, z którego za niedługo się wybudzę.
 To jednak nie był sen. To wszystko działo się naprawdę. Już dzisiaj miałam wyjechać z Pierwotnym do Nowego Orleanu. Jednak zanim to nastąpiło koniecznie musiałam pożegnać się ze swoimi przyjaciółmi. Chciałam zrobić to osobiście, dlatego zaprosiłam ich na spotkanie w Mystic Grill.
 Przyszli wszyscy. Elena z Damonem, Bonnie z Jeremy'm, Stefan, Matt, a co do Tylera... cóż, nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Caroline, coś wielkiego się wydarzyło, że nas wszystkich tu zwołałaś? - zapytała Elena.
-Właściwie to nie... Jeszcze nie - odpowiedziałam.
-Jeszcze? - dociekała Bonnie.
-Eleno, Bonnie, Stefanie, jesteście najlepszymi przyjaciółmi jakich można sobie wymarzyć i dziękuję wam za wszystko.
-Caroline... - zaczął Stefan, ale mu przerwałam.
-Matt, Jeremy, wam też dziękuję. Za to, że byliście w tych trudnych i niebezpiecznych chwilach i wytrwaliście jako nie-wampiry.
-A ja? - upomniał się Damon.
-Ach, tak. Damon, dziękuję, że poczęstowałeś mnie wódką. Topienie smutków w alkoholu jest skuteczne, przynajmniej na chwile.
 Moi przyjaciele wybuchnęli śmiechem, lecz trwało to zaledwie chwilę. Za moment spoważnieli.
-Caroline, przejdź już do rzeczy, proszę - nalegał Stefan.
-Opuszczam Mystic Falls. Wyjeżdżam do Nowego Orleanu i proszę, nie zadawajcie mi już więcej pytań.
-Do Nowego Orleanu? - zaczeła Elena - Czekaj, to tam gdzie Kla...
-Powiedziałam, że nie chcę więcej pytań! - przerwałam przyjaciółce. - Przyszłam, żeby się pożegnać, tak więc... Cześć wam.

~Elena~

 Zachowanie Caroline mnie zaniepokoiło. Chciałam tylko dowiedzieć się dlaczego wyjeżdża i dlaczego akurat tam, do Nowego Orleanu, miasta które ma duży związek z rodziną Pierwotnych. A ona, zanim zdążyłam dokończyć zdanie strasznie się zdenerwowała i po prostu wyszła. Martwiłam się o nią, a sądząc po minach moich przyjaciół, brata i chłopaka, to nie tylko ja.
-Czy ktoś z was wie co się dzieje z Caroline? - zapytał milczący dotąd Matt.
-Nie mam pojęcia, ale martwię się o nią - przyznała Bonnie.
-Obawiam się, że to ma związek z pewną Pierwotną hybrydą - powiedział Damon.
-A ja obawiam się, że Damon ma rację - rzekłam.

~Caroline~

 Po tym niezbyt przyjemnym pożegnaniu z moimi przyjaciółmi wróciłam na chwilę do domu, żeby zabrać swoją walizkę i zostawić mamie list z wiadomością o moim wyjeździe. Nie mogłam z nią o tym porozmawiać, bo ona była zbyt zajęta pracą, żeby znaleźć na to czas. Szczerze powiedziawszy nie miałam pewności czy w ogóle zauważy i przeczyta mój list.
 W moim życiu to była norma, przyzwyczaiłam się już.
 Dokończyłam więc pisanie i ruszyłam w stronę mieszkania Klausa. Jako wampir, miałam możliwość szybkiego przybycia na miejsce, więc też z niej skorzystałam. Okazało się, że Klaus już czeka na mnie przy samochodzie.
-Dzień dobry, kochana - przywitał się. - Cieszę się, że przyszłaś.
-Cześć, Klaus.
-Pozwól, że schowam tę walizkę.
-Może być trochę ciężka - ostrzegłam.
-Co to dla mnie, Pierwotnej hybrydy?
-No tak, racja.
-Wsiadaj, proszę.
 Posłusznie wręczyłam Klausowi swoją walizkę i wsiadłam do jego samochodu. Za moment Pierwotny również znalazł się wewnątrz pojazdu, tyle, że za kierownicą.
-Jak tam pożegnanie z przyjaciółmi? - zapytał Klaus z dziwnym naciskiem na ostatnie słowo.
-Nie pytaj - odpowiedziałam krótko.
-Coś się stało?
-Nie pytaj - powtórzyłam.
-Jak się czujesz po wczorajszym? - zmienił temat.
-Masz na myśli...?
-Tak - oboje wiedzieliśmy, że chodzi o pocałunek, nie musieliśmy wymawiać tego słowa.
-Jestem w szoku - powiedziałam szczerze.
Klaus nie odpowiedział. Patrzył jedynie na drogę i zauważyłam, że zamyślił się nad czymś. Nie wiem czy myślał o mnie, czy może o swoim dziecku, ale nagle do głowy wpadło mi pewne pytanie.
-Klaus? - zaczęłam.
-Słucham, kochana.
-Co cię łączy z Hayley?
-Nic - wzruszył ramionami.
-Nic? A dziecko?
-To był tylko szybki seks. Nie wiedziałem, że to się tak skończy,
-A jednak jedziesz dla niej do Nowego Orleanu.
-Nie dla niej, dla dziecka!
-Dla JEJ dziecka - podkreśliłam.
-Och, daj spokój Caroline. Zazdrosna jesteś czy co?
-Nie - powiedziałam, choć sama nie byłam pewna. Poczułam, że się rumienie.
Dalej już jechaliśmy w milczeniu.

~Klaus~

 Jazda w ciszy była bardzo niekomfortowa, dlatego cieszyłem się, gdy dotarliśmy na miejsce.
-To tutaj - oznajmiłem Caroline.
-Niezła chata.
-W środku możesz spodziewać się mojego rodzeństwa, no i Hayley.
-Czy naprawdę wszyscy musimy mieszkać pod jednym dachem?
-Jeśli mam mieszkać z tobą i ze swoim dzieckiem, to tak.
 Pociągnąłem Caroline ze sobą do środka.
Otwierając drzwi ujrzałem ciężarną Hayley, która rozmawia sobie z moim braciszkiem. Zobaczyłem też Rebekę gotującą coś co pachniało jak... mleko.
-Klaus, jednak jesteś - spostrzegła wilczyca w ciąży.
-I nie jest sam - zauważył Elijah. - Witam, Caroline Forbes. Jak mój brat cię przekupił?
-Nie przekupił. To była moja decyzja.
-Jednak coś musiało skłonić cię do jej podjęcia.
-Miałam swoje powody. Gratulacje - moja ukochana zwróciła się w stronę Hayley.
-Dzięki - odparła niepewnie matka mojego dziecka.
Złowrogie spojrzenia jakie rzuciły na siebie Caroline i Hayley nie wróżyły nic dobrego. W głębi duszy jednak miałem nadzieję, że uda im się jakoś dogadać.




10 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ooo jak fajnie, że wróciłaś! :D
Bardzo fajny rozdział. :) Ciekawi mnie to, jakie relacje będą mieć Caroline i Hayley. Czekam też na romantyczny moment Klaroline. *.* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. <3

Unknown pisze...

Haha lubię taką Caroline z twojego opowiadania który nie planuję wszystkiego po kroku tak jak ma to w zwyczaju, tylko podejmuję decyzję na spontana, tak jak np. wyjazd do NO i to jeszcze z Klausem ;o Przyznam że trochę dziwnie pożegnała się z przyjaciółmi, ale i tak dobrze że chociaż wgl. to im wytłumaczyła ;) Niech Caroline wreszcie żyję własnym życiem :D Nie mogę sie doczekać co bd pomiędzy nią a Klausem oraz jak bd wyglądały relacje Car z Hayley i jeszcze dziecko w drodzę :D Dzieje się dzieje :) Nie przejmuj się, że nie pisałaś dawno rozdziałów, bo i tak jest on cudownie napisany jak zwykle <3 Powodzenia i zapraszam do siebie http://last-love-forever.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Świetne, świetne ZAJEBISTE.! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

Anonimowy pisze...

Nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału :)
Ten był na prawdę zajefajny XD
Najbardziej ciekawią mnie relacje Caro z Hayley no i Klausa z Caro ♥
Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :3 / @QWildSmileyPleaseQ

karolina pisze...

superowo sie czyta, wgl cale opowiadanie jest extra ! czekam na dalszy ciąg ^^

Anonimowy pisze...

Zajebiste!!! Czyran wszystko i bardzo lubię twoje opowiadania.... Nie wiem może jestem głupia,ale mam nadzieje,że Care i Hay się nie dogadaja,bo nie przepadam za Hay a nawet jej bie lubię....Kocham twoje opowiadania i mam nadzieje,że bd mnie powiadamiala na asku....

Tu TVDholiczka *,*

Unknown pisze...

Dziękuję Wam wszystkim! <3 Kocham Was!
A do koleżanki wyżej, mogę prosić link do Twojego aska? :)

Anonimowy pisze...

Cudowny rozdział! Uwielbiam to opowiadanie :D

http://theoriginals-story.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Twoje opowiadania są cudowne! Nic dodać nic ująć! ;P
PS: Nadrobiłam XDDD

Anonimowy pisze...

Fajny rozdział :D ciesze się ze Caroline pojechała z Klausem :P tylko szkoda że rozdział taki krótki :) życzę weny w dalszym pisaniu :*

Prześlij komentarz