wtorek, 26 sierpnia 2014

Część ósma

                                                                  ~Caroline~

 W Nowym Orleanie przebywam nadzwyczaj krótko, a to miasto już zdążyło mi dostarczyć mnóstwo emocji. Nigdy nie zapomnę tej sytuacji z Daviną. Ta dziewczyna ma tylko szesnaście lat, a wydaje się być potężniejsza niż wszystkie czarownice razem wzięte. Prawdę mówiąc trochę się jej boję. W dodatku tego samego dnia powiedziałam Klausowi coś co musiało mu zrobić nadzieję na to, że wkrótce będziemy razem. Nie mogę się teraz z tego wycofać, a właściwie to nawet nie chcę. Po co miałabym się dłużej oszukiwać? W końcu dałam Pierwotnemu się pocałować, pojechałam z nim do Nowego Orleanu i powiedziałam mu, że jego starania nie pójdą na marne. Po tym wszystkim nie potrafiłam wmówić sobie, że nic do niego nie czuję. Musiałam tylko zaczekać na odpowiedni moment.
 W tej chwili dom był prawie pusty. Elijah pojechał zawieźć Hayley do jej ginekologa. Według mnie to Klaus powinien się tym zająć. Wprawdzie nie trawiłam wilczycy, ale to on był ojcem jej dziecka. Jednak z tego co zdążyłam zaobserwować Elijah zadurzył się w Hayley, więc prawdopodobnie nie stanowiło to dla niego problemu. Klaus natomiast wyszedł, aby spotkać się ze swoim przyjacielem Marcelem. Nadal nie docierało do mnie, że ta hybryda może mieć jakichkolwiek przyjaciół, ale nieważne. Zostałam sama z siostrą Pierwotnych, Rebeką.
Pierwotna wampirzyca nie była aż tak nieznośna jak Hayley, ale mimo wszystko czułam się przy niej niezręcznie. Szczególnie kiedy zbliżyła się do mnie i spojrzała na mnie z głupkowatym uśmieszkiem. Odwzajemniłam gest czekając aż Rebekah coś powie.
-Co ty odstawiasz, Forbes? - doczekałam się.
Uniosłam brwi dając jej do zrozumienia, że nie mam pojęcia o czym mówi.
-Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. 
-Nie udaję - Rebekah przewróciła oczami.
-A te wszystkie czułe słówka do mojego brata?
-To chyba nie twoja sprawa - odwróciłam wzrok, żeby nie dać Rebece satysfakcji z mojego zawstydzenia.
-Nie do końca się z tobą zgadzam. Wiesz, za każdym razem gdy byłam szczęśliwa i zakochana, inaczej mówiąc szczęśliwie zakochana Nik odbierał mi to wszystko. Według niego nikt nie był odpowiedni dla jego siostrzyczki. Teraz sam przekonał się co to znaczy kochać. 
-Po co mówisz mi to wszystko?
-Klaus wyrządził zbyt wiele złego, żebyś teraz go uszczęśliwiała. 
Westchnęłam ciężko. Wiem, że w słowach Rebeki jest dużo racji, ale co ja mogłam na to poradzić? Nie mamy wpływu na to czujemy, szczególnie kiedy jesteśmy wampirami.
-Każdy z nas popełnił błędy - odezwałam się. - Nie ma na świecie wampira, który nigdy nikogo nie zabił.
-To prawda - przyznała Rebekah. - Jednak nikt nie wyrządził tyle zła co Klaus.
-Boże, Rebekah... Ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Nie zmienię zdania. Daj spokój.
-Więc chcesz być z moim bratem?
Spojrzałam na Rebekę smutnym wzrokiem. Nie potrafiłam powiedzieć "nie", bo okłamałabym samą siebie. A z drugiej strony targały mną wyrzuty sumienia z tego powodu.
-Dobrze, jak chcesz, wiąż się z kimś takim. Ale uważaj. Klaus lubi ranić ludzi.

~Klaus~

 Wyszedłem z domu, aby zobaczyć się ze swoim przyjacielem, Marcelem. Dowiedziałem się ciekawych rzeczy. Takich jak to, że Marcel rządzi teraz Nowym Orleanem, a jego szesnastoletnia przyjaciółka Davina, którą uratował podczas rytuału żniw jest tak potężna, dlatego, że zgarnęła moc swoich koleżanek, które wówczas zginęły. Rytuał ten polegał bowiem na poświęceniu młodych czarownic. Straszne, ale przez ponad tysiąc lat swojego życia przyzwyczaiłem się już do zła panującego dosłownie wszędzie.
 Podczas spotkania z przyjacielem to jednak ja zostałem obsypany pytaniami.
-Jak przekonałeś tą swoją blondi, żeby z tobą pojechała?
-Nie musiałem się specjalnie wysilać.
-Tak po prostu opuściła swoje rodzinne miasteczko? Może ją zahipnotyzowałeś?
-Nie musiałem.
-Dlaczego z nią teraz nie jesteś?
-Caroline musi się trochę przyzwyczaić do reszty rodziny. Ale niedługo do niej wrócę.
-Caroline, za cholerę nie mogłem przypomnieć sobie jej imienia.
A ja nigdy go nie zapomnę - pomyślałem, ale nie wypowiedziałem tych słów na głos. Zdałem sobie sprawę, że zaczynam tęsknić za tą śliczną wampirzycą. Pożegnałem się więc z Marcelem i wampirzym tempem powróciłem do domu.

 Z tego co było mi wiadomo Elijah i Hayley mieli dziś jechać do ginekologa, lecz najwyraźniej już wrócili, bo zostałem ich wszystkich w komplecie. Wilczyca leżała na łóżku razem z naszym dzieckiem w swoim brzuchu, a Elijah siedział tuż przy niej. Rebekah zajęła się czytaniem jakiejś książki, a Caroline poprawianiem swojej fryzury. Nie mogłem się na nią napatrzeć. Była taka słodka. 
-Klaus, widzę, że wróciłeś - powiedziała moja siostra. - Może powinniśmy zostawić ciebie i Caroline samych?
Z chęcią przystałbym na tę propozycję, jednakże zignorowałem pytanie Rebeki i sam zwróciłem się do Hayley.
-Co powiedział ginekolog? - zainteresowałem się.
Zanim zdążyła mi odpowiedzieć zerknęła na Elijah. Co chwilę wymieniali ze sobą jakieś romantyczne spojrzenia, co powoli zaczynało mnie irytować, ale postanowiłem to przeczekać.
-Powiedział, że nasze dziecko będzie silniejsze niż my dwoje razem wzięci - rzekła Hayley.
Byłem negatywnie zaskoczony tą informacją, ale nie miałam najmniejszej ochoty się tym teraz martwić. Dopóki dziecko siedziało w brzuchu chciałem być skupiony jedynie na swojej ukochanej.
-Aha...-powiedziałem. - Caroline, pozwolisz na słówko?
-Tak, jasne.

~Caroline~

 Klaus prosząc mnie na słówko wyciągnął mnie na zewnątrz, zabrał mnie do lasu. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale może po prostu chciał uniknąć świadków. Ani trochę mu się nie dziwiłam. Szczególnie po mojej dzisiejszej rozmowie z Rebeką.
 Zatrzymaliśmy się przy drzewie. Klaus położył swoje dłonie na moich ramionach i spoglądając mi prosto w oczy zaczął mówić swoim cudownym akcentem:
-Caroline, dużo myślałem o tym co mi wczoraj powiedziałaś. A powiedziałaś, że potrzebujesz czasu. Chciałbym wiedzieć ile.
-Klaus, ja... Nie jestem w stanie tego określić.
-Powiedziałem ci coś jak byłaś pijana, więc możesz tego nie pamiętać.
-O czym ty mówisz?
-Kocham cię, Caroline.
Patrzyłam na Pierwotnego w milczeniu przez dłuższą chwilę. Nie miałam pojęcia jak powinnam zareagować. Zanim jednak zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć Klaus zaczął mnie całować.
Na samym całowaniu się jednak nie skończyło. Oboje zaangażowaliśmy się w to tak bardzo, że doszło pomiędzy nami do czegoś odważniejszego...
 Tak, przespałam się z Pierwotnym. Nie planowałam tego, samo wyszło. Czułam się wtedy zbyt dobrze, żeby to przerywać. A to było tylko kolejnym dowodem moich uczuć do Klausa.
______________________________________________________________
Dodałam rozdział. Przepraszam, że tak długo czekaliście. I przy okazji dziękuję @foreverwithpll 
za nagłówek. <3 


8 komentarze:

Unknown pisze...

Świetny rozdział :) Tylko szkoda że taki krótki :c
Ciekawa jestem jakie relacje będą między Klaroline po "tej" sytuacji w lesie ^^
Czekam na kolejny rozdział ! :)
/Salvi

Unknown pisze...

Woooow ! O.O
To jest poważnie znakomite !
Nie mów mi, że ja piszę lepiej, bo to nieprawda ! Ty masz prawdziwy talent ! ♥ To jak opisujesz relacje Caro i Klausa - Awww *o* Aż chcę się czytać, czytać i czytać ! Chciałabym jakiś większych szczegółów w końcowej, genialnej scenie, ale ... wiadomo, że nie wszystko jest możliwe. To może nawet lepiej, bo jarałabym się jak głupia xD Ale poważnie - Woooooow !
Gratuluję Ci kochana <3 Dziękuję Ci za ten świetny rozdział i życzę morza weny na następne ♥♥
Love <3

Anonimowy pisze...

OMG rozdzial jest mega ! Czekam na kolejny , bardzo ciekawi mnie co dalej bedzie z Caroline i Klausem <3 <3 <3 masz talent , juz ci kiedys to pisalam ale napise jeszcze raz :D @serduszkoo13

Anonimowy pisze...

Czytając to czuję się jakbym tam stała i patrzyła na wszystko z boku *-* Jakbym była niewidzialna i mogła ich obserwować ^^ Idealnie dopasowane gify :D Czekam na następny rozdział :* / LivSbx3

Unknown pisze...

Jak zwykle cudownie :D Nic dodać nic ująć ! Po prostu idealnie <3 Nie mam do niczego zastrzeżeń :) Czytając wątek z Rebekhą i Caroline, pomyślałam sobie że fajnie by było gdyby stały się dla siebie bliższe :) Ale to już ty zdecydujesz jak chcesz to rozegrać :) Klaus tylko w głowie ma Caroline co mi się bardzo podoba :D A końcowa scena jak zawsze świetna ( określiłabym to inaczej ale nie chcę używać cenzury) Powodzenia ! Zapraszam do siebie last-love-forever.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Jest cudowne! Twoje opowiadania są niesamowite! ;*
Klaroline *.* <3 <3
Czekam na następny rozdział. ;)

Unknown pisze...

uwielbiam♥

Anonimowy pisze...

Kiedy następny rozdział?

Prześlij komentarz