Przez ostatnie trzy godziny nie robiłam nic innego, poza leżeniem na kanapie, płakaniem, słuchaniem dołujących piosenek o miłości i jedzeniem lodów. Takie zachowanie na pozór jest chyba normalne u zranionej nastolatki. Jednak, gdyby ktoś wszedł teraz do mojej głowy, zapewne byłby lekko zdziwiony. Nie myślałam tylko i wyłącznie o Tylerze, który złamał mi serce. Sama nie mogłam tego pojąć, ale przez większość czasu w moim mózgu siedział, nie kto inny jak Klaus. Wspominałam te wszystkie momenty związane z nim. Między innymi tego buziaka w policzek, którym zostałam obdarzona. To, jak złapał mnie za rękę porywając na polowanie. Ten gest, kiedy starł dłonią łzy z mojej twarzy. Tę chwilę, w której mnie przytulał, a mi, mimo wszystko, sprawiło to przyjemność. Jego spojrzenie i ten zniewalający akcent. Pokręciłam głową, jakbym chciała odtrącić od siebie te wszystkie myśli.
Muzykę, której obecnie słuchałam zagłuszyło pukanie do drzwi. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Elena lub Bonnie przyszła mnie pocieszać. Za chwilę jednak przyszło mi na myśl, że to może być Klaus. Jego osoba mnie ostatnio prześladuje.
Jednak gdy tylko otworzyłam drzwi, przed oczami stanął ktoś, kogo w życiu bym się tu teraz nie spodziewała. Chłopak Eleny.
-Damon? - nie kryłam zdziwienia.
-We własnej osobie. Nie wyglądasz najlepiej - pokręcił znacząco głową.
-Bo też się tak nie czuję - przyznałam.
-Przykro mi z powodu ciebie i Tylera.
-Damon, nie musisz udawać, że się o mnie troszczysz. Co cię tu sprowadza?
-Przyszedłem ci pomóc. Wiem, że za mną nie przepadasz, ale naprawdę, mam dobre intencje, kochana.
-Kochana... - westchnęłam.
Damon spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem, ale zignorowałam to.
-Trzymaj - podał mi litrową butelkę wódki.
-Mogę wiedzieć dlaczego częstujesz mnie wódką?
-Wierz mi lub nie, ale to dobry sposób na złamane serce - na twarzy Damona pojawił się ten jego łobuzerski uśmiech. - Pomoże ci o wiele bardziej niż te lody, których zjadłaś już chyba ze cztery pudełka. I wyłącz tą muzykę.
-Tak po prostu mam się upić?
-Nie martw się, dotrzymam ci towarzystwa - rzekł Damon i zrobił nam po drinku.
Pomyślałam, że może ma rację. Może alkohol sprawi, że chociażby na chwilę zapomnę.
~Klaus~
Nie mogłem przestać rozmyślać o Caroline. O jej oczach, pięknych blond włosach, o barwie jej głosu. Po prostu nie potrafiłem. Chciałbym ją jak najszybciej zobaczyć, ale teraz byłem prawie pewien, że jest ze swoimi przyjaciółkami. A jakoś nie miałem ochoty na spotkanie z Eleną Gilbert, ani czarownicą Bonnie Bennett. Postanowiłem zaczekać. Miałem pewność, że w końcu się do mnie odezwie.
Ktoś jednak wyprzedził moją ukochaną blondynkę. Okazało się, że z wizytą wpadło moje rodzeństwo.
-Rebekah, Elijah! Co za niespodzianka.
-Mamy dla ciebie złą informację, Niklaus - rzekł mój brat.
-Tak? Jaką? - spytałem, choć nieszczególnie mnie to ciekawiło.
-Pamiętasz jeszcze Hayley? - zapytała mnie siostra.
-Ach, tak. Przyjaciółka byłego chłopaka Caroline. Pamiętam, kiedyś się przespaliśmy. Jednak nie do końca rozumiem, jaki ja mam związek z nią?
-No właśnie, przespaliście się - powiedziała Rebekah. - Ona jest w ciąży, Nik.
-Co proszę? - zapytałem kompletnie zdezorientowany.
-Ta dziewczyna nosi twoje dziecko - uświadomił mi Elijah.
-Słucham? Nie, nie, to niemożliwe! Wampiry się nie rozmnażają...
-Ale wilkołaki owszem - rzekła moja młodsza siostra. - Musisz wrócić do Nowego Orleanu, zaopiekować się Hayley, jak również waszym dzieckiem.
-Nie ma mowy! Przyjechałem tu dla Caroline i dla niej tu zostanę!
-Jeśli tak bardzo zależy ci na tej wampirzycy, weź ją ze sobą - zaproponował mi brat. - Może zostanie ciocią dla twojego dziecka.
~Caroline~
Wraz z Damonem wypiłam już tyle drinków, że straciłam rachubę. Trochę pomogło ukoić mój ból, ale chyba za dużo powiedziałam Damonowi na temat Klausa. Na całe szczęście też był pijany, może nie aż tak jak ja, ale jednak był. Raczej nie będzie tego pamiętał, ja zresztą pewnie też.
Nagle zdałam sobie sprawę, że przesadziłam z alkoholem. Zaczęło mi się kręcić w głowie i zbierać na wymioty.
-Muszę do łazienki - powiedziałam i od razu zatkałam buzię.
Gdy już zwróciłam Damon stanął przy drzwiach i zapytał:
-Dobrze się czujesz?
-Chyba za dużo wypiłam - złapałam się za głowę. Wciąż mi się w niej kręciło.
-Przepraszam, to moja wina, ja cię upiłem.
-Nie przejmuj się tym. Wybacz, ale chyba muszę się położyć...
-Jasne, ja już pójdę. Trzymaj się.
-Cześć, Damon.
~Klaus~
Pomyślałem, że może pomysł mojego brata nie jest taki zły. Może rzeczywiście porwę Caroline do Nowego Orleanu. Tylko czy ona się da? Przecież nie zostawi tutaj swoich przyjaciółek. Szczególnie kiedy dowie się, że chodzi o moje... dziecko. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Będę tatusiem. Może zniósłbym tę wiadomość, gdyby mamusią miała być Caroline, ale Hayley? Ona znaczy dla mnie tyle co nic, a okazuje się, że ma być matką mojego DZIECKA. Jestem ciekaw co z tego dziecka wyrośnie. Jeżeli ja jestem hybrydą, a Hayley wilkołakiem, nasz synek lub córeczka... kim może być?
Pomyślałem, że jeśli kocham Caroline, muszę być z nią szczery i jej o tym wszystkim powiedzieć. Postanowiłam więc do niej zadzwonić.
Gdy odebrała w słuchawce usłyszałem:
-Haaalo? Klaaauus? - mówiła dziwnym tonem, jakby była pijana.
-Co ci się stało, kochana? - zapytałem troskliwie.
-Przepraszam... wypiłam troszkę - czyli dobrze trafiłem.
-Chciałem ci o czymś powiedzieć, ale zapewne zapomnisz... więc może pogadamy jutro.
-Tak, tak... jasne. Żaden problem.
-Kocham cię - powiedziałem, wiedząc, że i tak nie będzie pamiętała tych słów.
-Taak, wiem.
Uśmiechnąłem się, ale na wspomnienie tego, po co naprawdę dzwoniłem do Caroline uśmiech od razu zszedł mi z twarzy. Nie mogło do mnie dotrzeć to, że będę ojcem. Chciałem jednak, żeby moje dziecko miało lepsze dzieciństwo niż ja miałem. Żeby miało lepszego ojca. Dlatego też postanowiłam skontaktować się z Hayley.
Przeszukałem swoją komórkę. Na szczęście pod kontaktami zaczynającymi się na literę "H" znalazł się numer pod nazwą Hayley. Zacisnąłem zęby i zadzwoniłem do przyszłej, wilkołaczej matki.
-Słucham? - najwyraźniej nie była świadoma kto dzwoni.
-Witam, Hayley. Mówi tatuś twojego dziecka.
-Klaus? - zapytała przestraszonym głosem.
-Tak, dokładnie.
-Och, nie sądziłam, że się odezwiesz.
-Widzisz, moja droga, pozory mylą. Który to już miesiąc?
-Drugi. Rebekah i Elijah czuwają nade mną.
-W porządku, niedługo wrócę. Pozwól tylko, że wezmę ze sobą pewną prześliczną blondynkę.
-Caroline? Dziewczyna Tylera? Naprawdę myślisz, że da się w to wciągnąć?
-Caroline już nie jest dziewczyną Tylera. Za to może być ciocią dla naszego maleństwa.
-To chyba nie jest najlepszy pomysł... Ona za mną nie przepada.
-Zadbam o bezpieczeństwo; twoje i naszego dziecka - obiecałem.
~Hayley~
Telefon Klausa był dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Spodziewałam się, że Elijah zostanie tatusiem zastępczym, bo bardzo o mnie dbał, opiekował się mną, tak samo jak Rebekah. Sądziłam, że kiedy Klaus się o tym dowie na początku się wkurzy, ale nie będzie chciał znać mnie, ani dziecka i po prostu to oleje. A obiecał mi, że zadba o jego bezpieczeństwo.
Przecież to wszystko ani trochę nie pasuje do Klausa. On jest zły i wszyscy o tym wiedzą. Czyżby się zmienił? Może to przez Caroline, którą zresztą chce przyprowadzić do Nowego Orleanu. A może żąda czegoś w zamian. To miałoby sens. Jednak, czego Pierwotny mógłby ode mnie chcieć?Pomyślałam, że czas pokaże.
Pogłaskałam się bo brzuchu, w którym znajdował się jeszcze nienarodzony wilkołak... czy coś w tym stylu.
-Tatuś obiecał, że będzie cię chronić - powiedziałam, choć wiedziałam, że nie usłyszy.
______________________________________________________________
Zapraszam wszystkich na bloga mojej utalentowanej koleżanki, naprawdę warto zajrzeć ;) Blog
7 komentarze:
Świetne, świetnie ZAJEBISTE :>
czekam na kolejna cześć
Cudny jak zawsze. Czekam na następny :*
Cudowne KOCHANA xd Czekam na kolejną część ;))
Genialne <33 Spodobało mi się zachowanie Damona xD Takie inne niż w TVD :D Ale to dobrze, że zatroszczył się o Caro :3 Mam nadzieję, że w końcu poczytamy o jakieś hot scence pomiędzy Klaroline ♥ ? Mam nadzieję, że tak !
Jeszcze raz wszystko świetnie !!! <333
Pozdrawiam i życzę weny :*
Na pewno poczytacie i dziękuję ;)
No zaczyna się robić ciekawie :3 I bardzo dobrze ;)
Jestem ciekawa czy Caro pojedzie z nim do Nowego Orleanu. Może będzie chciała zrobić na złość Tylerowi i pojedzie?
Czekam na kolejny rozdział ;)
Awww <3 kocham wątki ciężarnych kobiet jak rozmawiają ze swoimi maluchami, w brzuchu czy już narodzonymi xD
Może Care w końcu wyrwie sie z tego Mystic Falls ^^
http://theoriginals-story.blogspot.com/
Prześlij komentarz